Na listopadową rocznicę

W przedostatni wieczór listopadowy zwracają się myśli nasze ku tym postaciom naszej przeszłości, które w bohaterskiej walce o najświętsze prawa narodu, przekazały pokoleniom przykłady męstwa i ofiarnego poświęcenia. Żołnierz polski przejrzał chytrość Moskala, pragnącego go skuć na wieki w więzy niewolnictwa. Postanowił je zerwać, lecz, że ich nie zerwał, nie jego to wina. Wodzowie nieufni w powodzenie sprawy, chociaż wzięli udział w powstaniu, nie byli mu całą duszą oddani. Dziś upływa 190 lat od tej chwili. W wyswobodzonej Polsce bolesną jest rzeczą zwracać się ku tamtej epoce upadku wszelkich nadziei i klęski. Jest to jednak pożyteczne i konieczne, sięgać ku przeszłości, poznawać ją, aby unikać błędów na przyszłość. Tamto pokolenie nie miało wiary w zwycięstwo i powodzenie sprawy, którą podjęło. Dlatego też powstanie skończyło się klęską i nie zaspokoiło życzeń narodu.

My współcześni, po tyloletnich doświadczeniach niewoli, nauczyliśmy się nie tylko wierzyć w naszą moc i siłę narodową, ale umieliśmy tą wiarą żyć i przetrwać najgorsze i najcięższe czasy.

Do niedawna historię powstania listopadowego opisywali i oceniali ludzie z punktu widzenia tragicznej i nie do powetowania klęski, patrzeli przez załzawione oczy na ludzi i tamtą epokę. Dziś możemy już spokojnie bez bólu przyznać się do tamtej klęski, rozważyć ją — powiedzieć sobie, że każdy Naród ma dni chwały i klęski. Z chwały czerpie pokrzepiającą moc życia z klęski i nieszczęścia — doświadczenie i naukę, przestrogę i wskazówkę do unikania błędów.

Zarazem możemy stwierdzić z tryumfem i dumą narodową, że idea, w której imię rozpoczęło walkę pokolenie w roku 1830., nic nie straciła na wartości: spotężniała i stała się ideą całego narodu.

Nasza wiara w zwycięstwo słusznej sprawy, w trwałość państwowego życia Polski — jest wiarą dojrzałego narodu, zahartowanego w dniach nieszczęść i niewoli.

Jesteśmy dziś na posterunku drugiego etapu dziejowego — walki o takie urządzenie naszego bytu wewnętrznego, aby nie potrzebował ulegać nagłym i nieobliczalnym wstrząsom. Walczymy o rzecz nieprzenikającą, o charakter narodowy naszego państwa, o rząd dusz.

Na przykładzie wspomnienia historycznego stają nam przed oczyma pewne cechy naszej psychiki, niewiara we własne siły i kunktatorstwo. Musimy więc odrodzić siebie samych, odrodzić wiarę w zwycięstwo idei, która po wieki całe może utrwalić nasz byt państwowy, gdyż oparta jest na niezniszczalnych podstawach.

Naród nie może rozwijać się i żyć bez wielkich idei przewodnich. Jeżeli sobie tę prawdę uzmysłowimy, to znajdziemy uzasadnienie tego wielkiego prądu odrodzenia narodowego, którego jesteśmy świadkami. Że przejmie on realną odpowiedzialność za losy Polski, to dziś już dla nikogo nie powinno stanowić tajemnicy.

Czołem Wielkiej Polsce!